Irlandia
Końcem września na zaproszenie przyjaciela rodziny polecieliśmy do Irlandii. Iwona już zwiedzała Irlandię, dla mnie to była pierwsza wizyta na zielonej wyspie. Mieliśmy tylko cztery dni czasu a sporo chcieliśmy zobaczyć więc musieliśmy się spieszyć. Jeszcze tego samego dnia, zaraz po przylocie rzuciliśmy okiem na Dublin nocą. Na następny dzień jechaliśmy w Góry Wicklow ale po drodze zahaczyliśmy o dolmen Brownshill. Wielkie wrażenie robi wielka ponad 100 tonowa kamienna płyta.
Po drodze już w Górach Wicklow zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym. Wzgórza bez drzew, pokryte głownie wrzosowiskami. Dziwny ale piękny widok.
Późnym popołudniem dotarliśmy do doliny Glendalough. Jedno z najciekawszych miejsc w regionie.
Wieczorem gdy już byliśmy bardzo zmęczeni znajdowaliśmy jeszcze odrobinę siły aby zajrzeć do irlandzkiego pubu i skosztować miejscowego piwa, posłuchać miejscowej muzyki...
Sztandarowym punktem który trzeba zobaczyć będąc w Irlandii są klify Moher.
Po spędzeniu całego przedpołudnia na klifach ruszyliśmy w dalszą drogę. Kolejnym punktem był dolmen Poulnabrone, finezyjna konstrukcja sprawia wrażenie jakby stała wbrew prawom grawitacji.
Kolejnego dnia wybraliśmy się do opactwa Fore.
Następną atrakcją były jedne z najwyższych w Europie klify Slieve League. Niestety ze względu na zbyt silny wiatr nie udało się nam wdrapać na ich grzbiet.
A w drodze powrotnej trafiliśmy do urokliwej zatoczki.
Niestety po czterech dniach musieliśmy wsiąść do samolotu i pożegnać się zieloną wyspą. Mamy jednak nadzieję że jeszcze tam wrócimy.
Odsłony: 1811